Na początek muszę się przyznać do dwóch rzeczy. Po pierwsze-
jestem uzależniona od słodyczy. Moi znajomi śmieją się ze mnie, że jeśli chodzi
o słodycze, to jestem w tej dziedzinie ekspertem. Właśnie dlatego powstał ten
blog. Aby moja skłonność do słodkości nie poszła na marne.
Po drugie- staram się z tym walczyć. Właściwie to jestem na
odwyku. Dlatego też nie wiem, jaka przyszłość spotka ten blog. Jako osoba na
terapii, staram się unikać słodyczy, aby znowu nie wpaść w nawyk codziennego
spożywania zbyt dużej ilości cukru. Jednak gdy zobaczę coś nowego na rynku,
ciężko mi przejść obojętnie i mam chęć spróbować tej nowości. Zatem, aby
utrzymać zdrową równowagę między ciekawością a próbą zwalczenia uzależnienia,
będę tu rzadko publikować posty. Jeśli będę robić to częściej, będzie to
oznaczało, że moja walka z samą sobą nie daje najlepszych rezultatów.
Gdy jest się na terapii antysłodyczowej, najgorszym wrogiem
jest głód psychiczny. To takie podstępne zjawisko, które pojawia się w najmniej
spodziewanych momentach. Kiedy dręczy nuda lub monotonia; kiedy zjadają nas
nerwy czy stres; kiedy tak naprawdę nie jesteśmy głodni, a mimo to czujemy
nieprzepartą chęć, aby połamać tabliczkę czekolady lub usłyszeć szelest
otwieranej paczki ciastek. Ja znalazłam pewien sposób na mój głód psychiczny.
Są to płatki z mlekiem. Smakują bardzo dobrze i do tego zagłuszają wszelki
głód, ponieważ czuję się wtedy przejedzona i nie mam już nawet miejsca w
brzuchu na kostkę czekolady. Niestety ten sposób trudno przeprowadzić w pracy,
zwłaszcza, gdy pracuje się z klientami. Zatem moim kolejnym sposobem na głód
psychiczny jest butelka z wodą niegazowaną. I największą rolę gra tu sama
butelka, mniejszą woda. Lubię cukier, lubię więc soki, woda ma dla mnie małą
wartość smakową, więc nie lubię jej pić. Jednak tylko wodę mogę pić do woli,
nie obawiając się o żadne skutki uboczne. Zatem to właśnie ona znajduje się w
mojej butelce odwykowej. Nie przelewam sobie wody do szklanki z tej prostej
przyczyny, że picie ze szklanki nie daje takiej frajdy i nie zajmuje myśli i
rąk, jak upijanie jej z butelki. Dość szybko zauważyłam, że kiedy muszę ciągle
odkręcać butelkę, aby napić się wody, staję się spokojniejsza, bardziej
opanowana i przede wszystkim mam co robić. Mam czym zająć ręce, więc nie sięgam
co chwilę po coś do jedzenia.
A kiedy już wszystko zawiedzie, mam swojego asa w rękawie-
gorzką czekoladę. I tu znowu czas na wyznanie. Nie lubię gorzkiej czekolady.
Nie jest ona tak słodka i pyszna, jak powinna być czekolada. Ale mój mąż zawsze
powtarzał: „Jeśli już koniecznie musisz zjeść cos słodkiego, zjedz gorzką
czekoladę”. W końcu się przemogłam i teraz zawsze mam w biurku mój sposób na
napad głodu psychicznego. Oczywiście staram się nie jeść więcej jak 3 kostki
dziennie. Na razie nie potrafię nie jeść jej codziennie, ale i tak jakiś postęp
jest.
Zatem tematem dzisiejszego postu będą właśnie gorzkie
czekolady. Pod lupę wzięłam czekoladę firm: Alpen Gold i Goplany. Obie
czekolady oceniam wysoko pod względem walorów smakowych. Jednak jeśli bardzo
Wam zależy na zdrowiu, figurze i pracy nad sobą, radzę wybrać tą, która jest
bardziej gorzka. Nie wybierajcie żadnych dodatków, nawet skórki pomarańczowej,
ponieważ czekolady z dodatkami są zawsze bardziej słodkie, nawet jeśli mają
wysoką zawartość kakao. Z dwóch rozpatrywanych przeze mnie czekolad to Goplana
jest tą bardziej gorzką. Zawartość kakao to 60%, podczas gdy zawartość masy
kakaowej w Alpen Gold to 46 %. Nawet nie czytając składu łatwo wyczuć w smaku,
która jest bardziej gorzka. Oczywiście możemy kupić także Alpen Gold ekstra
gorzką, z zawartością kakao 65%, ale wydaje mi się, że zawartość masy kakaowej
na tym poziomie nie podnosi jej jeszcze do rangi ekstra gorzkiej.
Atutem Goplany jest także jej niższa cena. Oczywiście sklepy
dyktują własne ceny produktów, jednak w każdym sklepie Goplana jest tańsza. W
Biedronce i ostatnio również w sieci sklepów Tesco, można ją kupić za jedyne
2,29 zł, podczas gdy Alpen Gold waha się w okolicach 3 zł, a nawet tę granicę
przekraczając. Ja swoją dzisiejszą Alpen Gold zakupiłam w Polo w promocji, za
jedyne 1,99 zł. I tylko dlatego ją wybrałam, że skusiła mnie niższa cena.
Kupując czekolady dość często, muszę zwracać uwagę na cenę, ponieważ mój budżet
domowy nie jest zbyt duży. Zatem każda oszczędność jest na wagę złota. Gdyby
nie promocja, mój wybór padłby na pewno na Goplanę, ze względu na to, że gdy
chcę zjeść gorzką czekoladę, to chcę, aby naprawdę była gorzka.
Jeszcze słówko o gorzkich czekoladach w ogólności. Jeśli
zależy Wam na dobrym i wysokowartościowym produkcie, nie kupujcie tanich
odpowiedników. Np. marka Ryelands, która produkuje tańsze słodycze, robi
naprawdę dobre produkty za niską cenę, jednak ich gorzkie czekolady są zbyt
słodkie, aby naprawdę można je było nazywać gorzkimi. Czasami więc lepiej
zainwestować trochę więcej pieniędzy na coś, co spełni Wasze oczekiwania.
Dla tych zaś, którzy lubią łączenia smaków i do końca nie
chcą rezygnować z wysokiej zawartości cukru w czekoladzie, polecam gorzką
czekoladę z wiśniami lub malinami, również marki Alpen Gold. Są to wyśmienite
czekolady, łączące w sobie idealnie dwie nuty: słodką i gorzką. Kiedy mam ochotę
sobie zaszaleć, zazwyczaj wybieram jedną z nich. Może smak maliny i wiśni nie
jest aż tak bardzo wyczuwalny i łatwy w odróżnieniu, ale i tak całość oceniam
bardzo wysoko. Obie czekolady są już jakiś czas dostępne na rynku, więc dość
łatwo je znaleźć w sklepach, zwłaszcza gdy szukamy słodkości w centrach
handlowych.
Natomiast jeśli w ogóle nam nie zależy na figurze lub do
woli możemy jeść słodycze, bez obaw o swoje zdrowie psychiczne i fizyczne,
polecam czekoladę Mleczną Oryginalną, formy Goplana. Jej smak jest wyjątkowy,
niby mleczny, a z ledwie wyczuwalną nutą orzechową. Tak przynajmniej
podpowiadają mi kubki smakowe. Gdy jem tę czekoladę, wręcz się rozpływam i potrafię
zjeść od razu całą tabliczkę. Jest to czekolada słodka, jednak nie
przesłodzona. Kto więc jej jeszcze nie kosztował, serdecznie polecam.
Zapraszam wszystkich serdecznie na kolejny post, tym razem o ciastkach
firmy Wedel, o przyjemnej nazwie: „Amerykanki” i jeszcze przyjemniejszym smaku.