wtorek, 25 czerwca 2013

Gorzkie czekolady: Alpen Gold kontra Goplana


         Na początek muszę się przyznać do dwóch rzeczy. Po pierwsze- jestem uzależniona od słodyczy. Moi znajomi śmieją się ze mnie, że jeśli chodzi o słodycze, to jestem w tej dziedzinie ekspertem. Właśnie dlatego powstał ten blog. Aby moja skłonność do słodkości nie poszła na marne.

         Po drugie- staram się z tym walczyć. Właściwie to jestem na odwyku. Dlatego też nie wiem, jaka przyszłość spotka ten blog. Jako osoba na terapii, staram się unikać słodyczy, aby znowu nie wpaść w nawyk codziennego spożywania zbyt dużej ilości cukru. Jednak gdy zobaczę coś nowego na rynku, ciężko mi przejść obojętnie i mam chęć spróbować tej nowości. Zatem, aby utrzymać zdrową równowagę między ciekawością a próbą zwalczenia uzależnienia, będę tu rzadko publikować posty. Jeśli będę robić to częściej, będzie to oznaczało, że moja walka z samą sobą nie daje najlepszych rezultatów.

       Gdy jest się na terapii antysłodyczowej, najgorszym wrogiem jest głód psychiczny. To takie podstępne zjawisko, które pojawia się w najmniej spodziewanych momentach. Kiedy dręczy nuda lub monotonia; kiedy zjadają nas nerwy czy stres; kiedy tak naprawdę nie jesteśmy głodni, a mimo to czujemy nieprzepartą chęć, aby połamać tabliczkę czekolady lub usłyszeć szelest otwieranej paczki ciastek. Ja znalazłam pewien sposób na mój głód psychiczny. Są to płatki z mlekiem. Smakują bardzo dobrze i do tego zagłuszają wszelki głód, ponieważ czuję się wtedy przejedzona i nie mam już nawet miejsca w brzuchu na kostkę czekolady. Niestety ten sposób trudno przeprowadzić w pracy, zwłaszcza, gdy pracuje się z klientami. Zatem moim kolejnym sposobem na głód psychiczny jest butelka z wodą niegazowaną. I największą rolę gra tu sama butelka, mniejszą woda. Lubię cukier, lubię więc soki, woda ma dla mnie małą wartość smakową, więc nie lubię jej pić. Jednak tylko wodę mogę pić do woli, nie obawiając się o żadne skutki uboczne. Zatem to właśnie ona znajduje się w mojej butelce odwykowej. Nie przelewam sobie wody do szklanki z tej prostej przyczyny, że picie ze szklanki nie daje takiej frajdy i nie zajmuje myśli i rąk, jak upijanie jej z butelki. Dość szybko zauważyłam, że kiedy muszę ciągle odkręcać butelkę, aby napić się wody, staję się spokojniejsza, bardziej opanowana i przede wszystkim mam co robić. Mam czym zająć ręce, więc nie sięgam co chwilę po coś do jedzenia.

        A kiedy już wszystko zawiedzie, mam swojego asa w rękawie- gorzką czekoladę. I tu znowu czas na wyznanie. Nie lubię gorzkiej czekolady. Nie jest ona tak słodka i pyszna, jak powinna być czekolada. Ale mój mąż zawsze powtarzał: „Jeśli już koniecznie musisz zjeść cos słodkiego, zjedz gorzką czekoladę”. W końcu się przemogłam i teraz zawsze mam w biurku mój sposób na napad głodu psychicznego. Oczywiście staram się nie jeść więcej jak 3 kostki dziennie. Na razie nie potrafię nie jeść jej codziennie, ale i tak jakiś postęp jest.

 
        Zatem tematem dzisiejszego postu będą właśnie gorzkie czekolady. Pod lupę wzięłam czekoladę firm: Alpen Gold i Goplany. Obie czekolady oceniam wysoko pod względem walorów smakowych. Jednak jeśli bardzo Wam zależy na zdrowiu, figurze i pracy nad sobą, radzę wybrać tą, która jest bardziej gorzka. Nie wybierajcie żadnych dodatków, nawet skórki pomarańczowej, ponieważ czekolady z dodatkami są zawsze bardziej słodkie, nawet jeśli mają wysoką zawartość kakao. Z dwóch rozpatrywanych przeze mnie czekolad to Goplana jest tą bardziej gorzką. Zawartość kakao to 60%, podczas gdy zawartość masy kakaowej w Alpen Gold to 46 %. Nawet nie czytając składu łatwo wyczuć w smaku, która jest bardziej gorzka. Oczywiście możemy kupić także Alpen Gold ekstra gorzką, z zawartością kakao 65%, ale wydaje mi się, że zawartość masy kakaowej na tym poziomie nie podnosi jej jeszcze do rangi ekstra gorzkiej.


         Atutem Goplany jest także jej niższa cena. Oczywiście sklepy dyktują własne ceny produktów, jednak w każdym sklepie Goplana jest tańsza. W Biedronce i ostatnio również w sieci sklepów Tesco, można ją kupić za jedyne 2,29 zł, podczas gdy Alpen Gold waha się w okolicach 3 zł, a nawet tę granicę przekraczając. Ja swoją dzisiejszą Alpen Gold zakupiłam w Polo w promocji, za jedyne 1,99 zł. I tylko dlatego ją wybrałam, że skusiła mnie niższa cena. Kupując czekolady dość często, muszę zwracać uwagę na cenę, ponieważ mój budżet domowy nie jest zbyt duży. Zatem każda oszczędność jest na wagę złota. Gdyby nie promocja, mój wybór padłby na pewno na Goplanę, ze względu na to, że gdy chcę zjeść gorzką czekoladę, to chcę, aby naprawdę była gorzka.

         Jeszcze słówko o gorzkich czekoladach w ogólności. Jeśli zależy Wam na dobrym i wysokowartościowym produkcie, nie kupujcie tanich odpowiedników. Np. marka Ryelands, która produkuje tańsze słodycze, robi naprawdę dobre produkty za niską cenę, jednak ich gorzkie czekolady są zbyt słodkie, aby naprawdę można je było nazywać gorzkimi. Czasami więc lepiej zainwestować trochę więcej pieniędzy na coś, co spełni Wasze oczekiwania.

        Dla tych zaś, którzy lubią łączenia smaków i do końca nie chcą rezygnować z wysokiej zawartości cukru w czekoladzie, polecam gorzką czekoladę z wiśniami lub malinami, również marki Alpen Gold. Są to wyśmienite czekolady, łączące w sobie idealnie dwie nuty: słodką i gorzką. Kiedy mam ochotę sobie zaszaleć, zazwyczaj wybieram jedną z nich. Może smak maliny i wiśni nie jest aż tak bardzo wyczuwalny i łatwy w odróżnieniu, ale i tak całość oceniam bardzo wysoko. Obie czekolady są już jakiś czas dostępne na rynku, więc dość łatwo je znaleźć w sklepach, zwłaszcza gdy szukamy słodkości w centrach handlowych.


          Natomiast jeśli w ogóle nam nie zależy na figurze lub do woli możemy jeść słodycze, bez obaw o swoje zdrowie psychiczne i fizyczne, polecam czekoladę Mleczną Oryginalną, formy Goplana. Jej smak jest wyjątkowy, niby mleczny, a z ledwie wyczuwalną nutą orzechową. Tak przynajmniej podpowiadają mi kubki smakowe. Gdy jem tę czekoladę, wręcz się rozpływam i potrafię zjeść od razu całą tabliczkę. Jest to czekolada słodka, jednak nie przesłodzona. Kto więc jej jeszcze nie kosztował, serdecznie polecam.

 



          Zapraszam wszystkich serdecznie na kolejny post, tym razem o ciastkach firmy Wedel, o przyjemnej nazwie: „Amerykanki” i jeszcze przyjemniejszym smaku.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Początek czegoś nowego

Kocham słodycze. Lubię próbować nowych smaków pojawiających sie na rynku. Postanowiłam testować je dla Was. Co z tego wyjdzie? Nie wiem. Ale jest to początek czegoś nowego w moim życiu :)